Od wielu lat psy się wiesza na karpiu. A że śmierdzi mułem, a że faszerowany antybiotykami, hormonami wzrostu i słabej jakości tanimi paszami, wyprodukowanymi ze starych olejów, odpadków i nieświeżego mięsa. Szukajmy więc uczciwie hodowanego w małych gospodarstwach. Od dziecka nie lubiłam karpia i nie rozumiałam, dlaczego ląduje co roku na wigilijnym stole. Gdzieś kiedyś usłyszałam, że do niego się dorasta. Rzeczywiście dwa lata temu dorosłam – kiedy Wojtek zrobił go w panierce z płatków migdałowych. Niby żadna nowość, ale go jeszcze w tym roku udoskonalił olejem z czarnuszki. Ta wzgardzona niegdyś ryba smakuje mi coraz bardziej. Nie tylko od święta.
Przeciwnicy karpia jako wigilijnej potrawy niech wezmą pod uwagę, że on się wcale tu nie prosił. „Pochodzi z Azji i w naturze w polskich wodach nigdy nie żył. Idealnie nadaje się jednak do hodowli. Jest niezwykle odporny i bardzo szybko adaptuje się do nowych warunków. Potrafi przeżyć w zupełnie obcych dla siebie polskich rzekach i zalewach, tyle że się w nich nie rozmnaża. Szybko rośnie, bo je niemal wszystko, co znajdzie w mule – nadgniłe odpadki i części roślin. Do kraju sprowadzili go prawdopodobnie w XII wieku cystersi, którzy założyli pierwsze stawy. Wkrótce na naszych ziemiach rozpoczął się planowy chów udomowionych karpi lustrzeni. […] Nie wiadomo, ile takich hodowli powstało. Można się tylko domyślać, że karp był wówczas rarytasem, zagraniczną nowinką, a przyrządzane z niego dania podawano wyłącznie na specjalne okazje. […]”.Jak widać z załączonego cytatu, zawsze była to ryba hodowlana, tak jak współcześnie. „Karp, występujący w polskich jeziorach i rzekach, jest albo uciekinierem ze stawów sztucznych, albo został tam wprowadzony przez zarybianie. W Polsce nie rozradza się on w środowisku naturalnym ze względu na zbyt niską temperaturę wody – jest to gatunek od wielu setek lat hodowany w gospodarstwach rybackich” [www.poradnikdrowie.pl].
Pytanie tylko – w jakich warunkach hodowany i czym karmiony. Zwykle trudno takie informacje wydobyć od sprzedawcy. Zwłaszcza tę o karmie, ale o wieku i pochodzeniu karpia może powiedzą prawdę [czytaj: PORADY PANA BULIONIKA].
Zdrowy karp?
Fakty i badania naukowe nie oszczędzają karpia wcale. Z bardzo zdrowym śledzikiem raczej nie może się równać. Śledź, pstrąg i łosoś (ale nie norweski hodowlany) mają bardzo korzystny dla organizmu stosunek kwasów omega-3 do omega-6, więc obniżają poziom złego cholesterolu i przyspieszają spalanie tkanki tłuszczowej. Śledź dostarcza organizmowi jodu. Karp takich zalet nie dzieli z tymi gatunkami ryb.
Nie znaczy to jednak, że nie posiada wartości odżywczych. Jest np. źródłem witamin z grupy B (B1, B6, B12 oraz PP), łatwo przyswajalnego białka (średnio 18/100g) i minerałów:
- wapnia (34 mg/100 g),
- fosforu (230 mg/100 g),
- potasu (280 mg/100 g),
- żelaza (1 mg/100 g),
- sodu (50 mg/100 g).
Warto wiedzieć, że zawartość białka i aminokwasów w mięsie karpi są porównywalne do innych ryb morskich i słodkowodnych. Wartości odżywcze karpia zależą w pewnym stopniu od tego, czym był karmiony. Jeśli podawano mu kiepską paszę – będzie zawierał więcej tłuszczu niż białka. Dobry okaz powinien być karmiony przez trzy lata naturalną paszą [www.poradnikzdrowie.pl].
Taki królewski i po królewsku traktowany w naszej panierce migdałowej świetnie smakuje z pieczonymi warzywami i dressingiem pomarańczowym.
PORADY PANA BULIONIKA
JAK KUPOWAĆ KARPIA?
- Unikajmy tanich ryb w super- i hipermarketach.
- Najlepiej sprawdzić pobliski rybny lub stoisko rybne na targu.
- Wybierać żywe okazy lub oprawiane przy nas, żeby uniknąć sztuki śniętej.
- Sprawdzić, czy pływające ryby są pełne energii, szybko się poruszają, grzbietem do góry, a nie płasko, czy w balii mają dość miejsca.
- Pytamy sprzedawcę o pochodzenie ryb: najlepsze są te ze stawów w małych gospodarstwach, karmione dobrej jakości zbożem, a nie przemysłowymi paszami. Najlepsze okazy pochodzą z podkarpackich hodowli, w dorzeczach górnej Wisły, Odry i środkowej Bzury lub ze słynnej wsi karpia – Zatorów.
- Cena też może być wyznacznikiem – nie kupujmy najtańszych karpi (5-9 zł). Bliższa dobrej jakości produktu będzie ta od 13 do 18 zł (choć, oczywiście, też gwarancji nie mamy). Trzeba wypróbowywać miejsca, gdzie dostaniemy dobry towar.
- Pytajmy o wiek ryby. Ważne, czy była hodowana prawidłowo przez 3 lata, czy tylko 2 – wtedy raczej pewne, że podawano jej hormony wzrostu i antybiotyki szkodliwe dla naszego zdrowia.
- Karp z dwuletniej hodowli zwykle jest karłowaty, krótki i garbaty.
- Ryba otępiała, hodowana w złych warunkach, zestresowana ma gorzki posmak.
- Karp, który od października do świąt pływa w dobrze natlenionej wodzie, traci mulisty posmak i jest wyśmienity.
- Jeśli kupujemy rybę zabitą, sprawdzamy, czy jest świeża:
- kupujmy taką w całości,
- oglądajmy skrzela (muszą być intensywnie czerwone, a nie szaroróżowe),
- oczy powinny być szkliste,
- mięso po naciśnięciu palcem – mięsiste.
Jeśli już kupujemy karpia czy inną rybę w opakowaniu, szukajmy takiego znaczka
Niebieski certyfikat MSC na produktach rybnych i owocach morza gwarantuje, że pochodzą one ze zrównoważonych połowów, a kupowana przez nas ryba pochodzi ze stabilnych i dobrze zarządzanych łowisk. Zrównoważone połowy w mniejszym stopniu wpływają na ekosystemy, pozostawiają więcej ryb w morzach i oceanach i sprzyjają innym zwierzętom. Warto kierować się niebieskim certyfikatem MSC na opakowaniu, aby morza i oceany były wydajne i pełne ryb nie tylko dla nas, ale i dla przyszłych pokoleń!
Składniki na 6 osób:
1 tuszka karpia królewskiego (ponad 1 kilogram)
7 gałązek świeżego tymianku
2 gałązki świeżego lub suszonego oregano
Sól himalajska i świeżo mielony pieprz do smaku
4 łyżki oliwy extra virgin
1/2 łyżeczki oleju z czarnuszki
Płatki migdałowe do obtoczenia (ok. 150 g)
Olej kokosowy rafinowany do duszenia
Czas przygotowania: ok. 30 minut + 4 godziny macerowania ryby w lodówce
Wykonanie:
Dzielimy oprawioną, umytą i wytartą tuszkę na małe dzwonka. Przyprawiamy, wcieramy obficie oberwanymi z gałązek listkami tymianku. Mieszamy oliwę z olejem z czarnuszki i nacieramy kawałki karpia. Zostawiamy w lodówce przynajmniej na 4 godziny (my macerujemy go całą noc). Przed smażeniem obtaczamy dzwonka w płatkach migdałowych i smażymy na średnim ogniu na oleju kokosowym na złoty kolor.
Korzystałam z portali:
www.rzeszow.wyborcza.pl/1,34962,7392945,Czy_karpie_sa_karmione_starym_olejem_.html?disableRedirects=true
www.kuchnia.wp.pl/kat,1037879,title,Sprawdzic-karpia-przed-zakupem,wid,16106176,wiadomosc.html?ticaid=1184c4&_ticrsn=3
www.poradnikzdrowie.pl/zywienie/co-jesz/karp-na-wigilie-jak-wybrac-zdrowego-i-smacznego-karpia_42171.html
www.kobieta.onet.pl/zdrowie/zycie-i-zdrowie/malo-smaczna-prawda-o-karpiu/gwjxl
Brak komentarzy til "Karp z czarnuszką i migdałami"