Dwa, trzy razy w roku jeździmy do naszych przyjaciół w Tatry, do Czarnego Dunajca. Zwykle całe dnie spędzamy na szlaku, ale w tym roku zmęczeni sierpniowym natłokiem turystów zmieniliśmy naszą świecką tradycję. Owszem, byliśmy i w wysokich górach, ale pierwszy raz pojechaliśmy też na żurawiny. I okazało się, że nie odkryliśmy dotąd magicznego, wspaniałego miejsca, które czekało na nas cierpliwie od tylu lat. Torfowisko w okolicach Czarnego Dunajca i Piekielnika zajmuje rozległe tereny Kotliny Orawsko-Nowotarskiej, które zostały włączone przez Ministerstwo Środowiska do europejskiego systemu obszarów chronionych Natura 2000.
My wylądowaliśmy na Torfowisku „Baligówka”, z imponującym iglastym lasem. Biegnie tu ścieżka edukacyjna z 12 tablicami informacyjnymi. Trochę poczytaliśmy, ale nęciły nas jak zawsze opowieści z życia prawdziwych górali, którzy po górach nie chodzą.Naszym prawdziwym przyrodniczym przewodnikiem po leśnych zakątkach i mokradłach, a raczej puściznach (wysokich torfowiskach typu alpejskiego) była Kasia, przyjaciółka, która gości nas zawsze u siebie.
Jej sposób na niedzielną chandrę, która dopada przed poniedziałkowym tygodniem pracy, to zbieranie żurawin na Baligówce. A w rękach ma chyba kombajn. Ja, przyzwyczajona do lasów mazurskich, podlaskich i typowej dla nich roślinności, zapiałam z zachwytu i zdziwienia na widok rosiczek, mchu torfowca, storczyków, wełnianki, ale przede wszystkim takiego zatrzęsienia żurawin, borówki bagiennej (V. uliginosum), zwanej przez górali solonką i borówki brusznicy (Vaccinium vitis-idaea), której u nas na żadnym targu nie widziałam – wszystkie z rodziny Wrzosowatych. W wyższych partiach gór w lasach ścieliły się gęsto niskie krzaczki borówki czarnej, czyli jagody (V. myrtillus), zwanej przez górali po prostu borówką, oraz unikatowa odmiana kosówki. Niezastąpionej przy zejściach ze stromych, wyślizganych skał np. na Świstówce. Gdy brak łańcuchów, trzeba sobie jakoś radzić i przytrzymać się kosówki albo trawy! Wszystkie są charakterystyczne dla terenów tatrzańskich.
Borówka bagienna (solonka)
Przed solonką nasza góralka nas przestrzegała: „Jak się jej zje z pół litra, to tak jakby człowiek się opił alkoholu”. Jej ludowe nazwy – pijanica i durnica – mówią wiele, więc ostrożnie próbowaliśmy podhalańskiej solonki, bo przyjechaliśmy na Baligówkę samochodem. Podobno nawet pyłek tej rośliny (a kwitnie na przełomie maja i czerwca) też może odurzać i powodować objawy zbliżone do stanu upojenia alkoholowego: pobudzenie, rozszerzenie źrenic, zaburzenia widzenia, zawroty głowy, słabość itp. Ale tylko w niektórych przypadkach i po zjedzeniu dużych ilości tych owoców.
Borówka bagienna różni się od borówki czarnej (czyli czarnej jagody) białawosinym nalotem i białawym miąższem owocu. Jest bardziej cierpka od czarnej i kwaśna, ale równie zdrowa – obfituje w kwasy organiczne i witaminy. Rośnie zwykle na torfowiskach i bagnach na niskich, kilkunastocentymetrowych, krzaczkach strojnych w małe listki. Może i dobre byłoby z niej wino domowo-stołowe? Powstają z nich też na konfitury i soki, ale najbardziej popularna jest na Podhalu jednak żurawina.
Żurawina wielkoowocowa
Tej zbytnio nie trzeba przedstawiać. Torfowiska to dla niej wymarzone stanowisko, bo lubi rosnąć w wilgoci na małych rozłożystych półkrzewach, nieco schowana w mchu. Trzeba się mocno nagimnastykować i nazginać, by nazbierać jej całe wiaderko. Kiedy widzieliśmy jej owoce w połowie sierpnia (początek dojrzewania żurawin), były jeszcze białawe, potrzebowały minimum dwóch tygodni, by skórka i miąższ zabarwiły się na czerwono. Kasia raczej nie trzyma ich w piwnicy, żeby dojrzały. Ona i jej teściowa Maria są zwolenniczkami takich z krzaka, twierdzą, że i witamin więcej, i smak bogatszy. Na pewno trzeba sprawdzać, jakiej jakości żurawinę kupujecie w Zakopanem na Krupówkach. Najlepiej nabyć taką świeżą od zaufanej gospodyni. Pani Maria i Kasia znają tajemne proporcje cukru (niestety) i owoców, by trzymały się one na surowo (bez smażenia!) w słoikach. Wieczka smarują spirytusem, żeby nic się nie psuło. Świeże żurawiny szczelnie zapakowane można przechowywać w lodówce do trzech miesięcy, a suszone nie tracą swoich właściwości nawet przez kilka lat. No cóż, pozostaje wybór między cukrem (białą śmiercią nie tylko dla chorych autoimmunologicznie, w tym na hashimoto), smażeniem, które zabija część witamin i wartości odżywczych, ale nie niszczy związków bakteriobójczych, a między suszeniem, które pozwala zachować najwięcej właściwości odżywczych.
A tych nie brakuje w żurawinach.
Świeże owoce (pojawiają się już od końca sierpnia i dostępne są do stycznia) dostarczają najwięcej witamin A, C i z grupy B oraz minerałów (np. żelaza) czy błonnika. Podmokłe podłoże, na którym rozkładają się krzaczki żurawiny, powoduje, że w tych czerwonych kuleczkach gromadzą się proantocyjanidyny, które m.in. chronią wątrobę, obniżają poziom cukru we krwi, wzmacniają mięsień sercowy. Ale najlepiej poznano bodaj działanie antyseptyczne żurawiny, przeciwgrzybiczne i antybakteryjne oraz jej skuteczność w leczeniu infekcji pęcherza moczowego, schorzeń skóry czy wrzodów żołądka albo zapalenia dziąseł. Marynarze niegdyś wykorzystywali ją jako środek przeciw szkorbutowi.
Borówka brusznica
Jeśli chodzi o wartości odżywcze, to krewna żurawiny borówka brusznica (czerwona borówka) niewiele się od niej różni, ma może nieco mniej żelaza i witaminy C, nie spożywa się jej też na surowo ze względu na bardzo cierpki, kwaśny smak. 30-centymetrowe krzaczki, a na nich gronka brusznicy, nieco białawe (na początku sierpnia) i kraśniejące bliżej jesieni (do końca października). Owoce brusznicy zawierają niewiele czerwonego miąższu, za to jest on bardzo soczysty. Cierpkość zawdzięcza wielu organicznym kwasom i garbnikom. Nie brakuje w brusznicy witamin i błonnika. Jej czerwone owoce są znacznie mniejsze niż żurawiny, rośnie także w sosnowych i mieszanych lasach. Jest niezastąpiona w leczeniu kamicy nerkowej i zapalenia pęcherza moczowego oraz, jak wykazują badania naukowe, w walce z otyłością. „[…] Bogate w polifenole ekstrakty z owoców borówki brusznicy hamują lipazę trzustkową i w ten sposób wpływają na trawienie tłuszczów oraz zużycie energii przez organizm człowieka. Zahamowanie aktywności lipazy przyczynia się do zmniejszonego trawienia tłuszczów i ich zwiększonego wydalania w formie niezmienionej przez organizm. Dzięki temu mniejsza ilość wolnych kwasów tłuszczowych ulega bezpośredniemu wchłanianiu do krwi i mniejsze jest ich magazynowanie w postaci tkanki tłuszczowej”. Pamiętajcie jednak, żeby i z brusznicą nie przesadzać, ona może wspomóc przemianę materii, ale zmiana sposobu żywienia i stylu życia to podstawa.
Cennym składnikiem w ziołolecznictwie i kosmetyce są liście brusznicy. Ekstrakty z nich obfitują w kwas taninowy (garbnikowy), a ten działa przeciwbakteryjnie na Helicobacter pylori, częstą przyczynę wrzodów żołądka i dwunastnicy. Te same garbniki powodują też ściągnięcie błony śluzowej układu pokarmowego podczas biegunek, zapobiegając odwodnieniu i zatruciu toksynami.
„Arbutyna zawarta w liściach borówki brusznicy nie tylko pozytywnie wpływa na pracę układu moczowego, lecz także na skórę, bo rozjaśnia zmiany pigmentacyjne i cerę”. Jednak obfite spożywanie wyciągu z liści borówki brusznicy może być przyczyną wymiotów.
Jej owoce, podobnie jak świeżej żurawiny, wyśmienite smakują w kompotach, musach, konfiturach. Ale góralki na Podhalu robią pyszny dżem z gruszek i brusznicy. Najlepiej przyrządzić taki bez cukru, będzie świetny dla hashimotowców. Inspiracja kulinarna do wykorzystania.
Żurawina, borówki brusznica, borówka amerykańska i jagody a hashimoto
Na pewno polecane są borówka amerykańska i jagoda chorym na hashimoto, którzy stosują protokół autoimmunologiczny (nie wystarczy ich myć wodą, dobrze też jonizować jonizatorem, by pozbyć bakterii). Nie znalazłam przeciwwskazań, także jeśli chodzi o inne Wrzosowate: żurawinę i borówkę brusznicę. Myślę, że spożywanie ich bez cukru i żadnych (nawet naturalnych słodzików) jest wskazane ze względu na antybakteryjne właściwości i polifenole oraz witaminy.
Ale sprzyjający chorym na hahsimoto jest sok z żurawiny, który rozpuszcza ścianki bakterii. Ta właściwość dotyczy szczególnie bakterii odpowiedzialnych za powstawanie parodontozy (żurawina przydatna w leczeniu chorób dziąseł). To one również mogą wywoływać takie choroby autoimmunologiczne, jak hahshimoto czy reumatoidalne zapalenie stawów, według teorii molekularnej mimikry.
Odwiedźcie koniecznie nie tylko Tatry Wysokie, gdzie my spotkaliśmy w pewien burzowo-mglisty dzień kozice, ale także urokliwe torfowiska podhalańskie na Baligówce, Puściźnie Wielkiej, Małej i Rękowiańskiej. Kasia opowiadała nam, jak podczas zbierania żurawin z zarośli wypełzła żmija, która zamieszkuje tereny górskie i bywa na torfowiskach. Spotkanie z wilkiem, dzikiem, niedźwiedziem, łosiem, lisem czy jeleniem też tu się może zdarzyć.
My podczas upalnego sierpniowego popołudnia natknęliśmy się tylko na stado owiec, psy pasterskie i baców, którzy proponowali w hurtowej ilości i cenie jagnięcinę. Myślę, że i miejscową zyntycę (serwatkę z mleka owczego), i oscypki, i korbacze, i bunc też tam kupicie. Oczywiście, nie polecamy laktozy i kazeiny. Nie odwiedziliśmy bacówki (jednej z 40 na Szlaku Oscypkowym), za to ona zeszła ze szlaku i przyszła do nas. Czego i Wam życzymy!
PS Borówkę czerwoną (brusznicę) oraz żurawinę widziałam pod Halą Mirowską w Warszawie za ok. 25 zł. Jeśli cena dla Was znośna, róbcie powidła z gruszką.
Korzystałam z portali:
https://z-ne.pl/t,haslo,418,borowki.html
http://napodhalezdzieckiem.pl/baligowka/
http://www.czarnydunajec.com/torfowiska.asp
http://www.tarczycahashimoto.pl/blog/paradontoza-jako-czynnik-wyzwalajcy-hashimoto
Brak komentarzy til "Tatrzańskie klimaty 2: żurawina i brusznica"