Tagliatelle z lubczykiem i szparagami

Właściwości szparagów już znacie. Tym razem oprócz nich zasadniczym składnikiem potrawy będzie wspaniałe, aromatyczne zioło z rodziny selerowatych, czyli lubczyk. Ludowa magia dopatruje się w nim naturalnego afrodyzjaku. Podobno tak silnego, że lepiej potrawą zawierającą to zioło nakarmić partnera/partnerkę i zatrzymać w domu… dla siebie. Partnera kocham równie wielką miłością jak lubczyk. Jego aromat oraz kształt liści bardzo upodabnia go do selera. Niewprawne zmysły mogą pomylić obie rośliny. Mają one podobny skład. Zniewalający aromat lubczyku i jego właściwości tkwią w olejku lotnym (około 70% to związki ftalidowe), kumarynie (bergaptenie, psolarenie), kwasach roślinnych, żywicach, gumie, cukrach, sporej dawce skrobi, kwasach polifenolowych (np. kwasowi kawowemu), fitosterolom. Związki ftalidowe posiadają właściwości uspokajające oraz przeciwdrgawkowe. To naturalna aromaterapia. Zresztą lubczyk stosuje się nie tylko w kuchni i ziołolecznictwie, ale także do produkcji kosmetyków, likierów, deserów (sparzone łodygi można skarmelizować).

Nazywa się go maggi, ale nie ma nic wspólnego z chemiczną i trującą przyprawą w płynie firmy Nestle (o tej samej nazwie), od lat (niestety) używaną w polskich kuchniach. Jak pisze autorka bloga Wieszcojesz.blog .spot.com, słynny maggi w płynie to: woda, sól, wzmacniacz smaku (glutaminian monosodowy E 635), ocet, glukoza, ekstrakt drożdżowy, aromat. Ze zdrowiem i tradycją nie ma nic wspólnego.

Zioło maggi (lubczyk) jest również stosowane w medycynie ludowej na wszelkie problemy górnych dróg oddechowych ze względu na właściwości wykrztuśne. Wykazuje też silne działanie rozgrzewające, dlatego jeśli komuś towarzyszy ciągłe uczucie gorąca, nadpobudliwość, niepokój – niech stosuje lubczyk ostrożnie. Korzeń rośliny już w średniowieczu (od XIV wieku) był sławnym ludowym lekarstwem dzięki działaniu moczopędnemu oraz wiatropędnemu. Uważano go też za skuteczny środek w leczeniu kamieni nerkowych, żółtaczki, malarii, bólów gardła, zapalenia opłucnej oraz czyraków. Korzeń zioła jest wciąż wykorzystywany w celach leczniczych w Europie. To remedium na bóle żołądka, problemy z pęcherzem i nerkami, reumatyzm, skazę moczanową, zaburzenia menstruacyjne oraz migrenowe bóle głowy).

Osoby chore na hashimoto i mające problemy z niedoczynnością tarczycy powinny wiedzieć, że spożywanie go, podobnie jak kminu rzymskiego, cebuli (choć niektórzy jej nie tolerują), herbatki z kwiatu nagietka (moja ukochana!), wiśni, kapusty i sałaty pobudza czynności tarczycy. Oczywiście, wszystko z umiarem. Nadmiar zawsze wywołuje niepożądane skutki uboczne. Sprawdźcie, czy w ogóle możecie go jeść. U niektórych powoduje fotodermatozę, wysypkę na skórze, która występuje po zjedzeniu zioła i jednoczesną ekspozycję na słońce. Ponieważ lubczyk jest rośliną moczopędną, powinny się nad nim zastanowić osoby z chorymi nerkami. Zioło może pobudzać menstruację, wywołać poronienie, jeśli używa się go w bardzo dużych ilościach. Kobiety w ciąży oraz cierpiące na zaburzenia menstruacyjne powinny unikać nadmiaru lubczyku.

Składniki na ok. 3 porcje:

3 porcje domowego gryczanego makaronu Domeny Smaku (Makaron bezglutenowy na gotowanej gryce)

Sos szparagowy:

2 pęczki zielonych szparagów (1 pęczek – 500 g)

1 i 1/2 łyżki oleju kokosowego rafinowanego lub masła ghee (Złote masło ghee)

1 łyżeczka soli himalajskiej (jeśli dusimy na wodzie; jeżeli używamy do duszenia bulionu, dajemy mniej soli lub solimy na końcu do smaku)

2 spore gałązki świeżego lubczyku (ok. 15 g)

1 ząbek czosnku

1 i 1/2 szklanki gorącej wody lub bulionu (Bulion szczęścia) + 3/4 szklanki do końcówek szparagów

1 łyżeczka zmielonej lub utartej w moździerzu chia

Świeżo mielony czarny pieprz do smaku

Czas przygotowania (bez przyrządzania makaronu): 30 minut

 

Wykonanie:

Dokładnie umyte szparagi pozbawiamy końcówek, naginając je. Pękają dokładnie w miejscu, gdzie zaczyna się stwardniała część. Przy okazji innego wpisu o szparagach (Szparagi z dyniowym dressingiem) wspominaliśmy, by nigdy nie wyrzucać cennych końcówek. Więc jeśli macie je zamrożone, rozmroźcie i dodajcie jeszcze do tych świeżych. Sos będzie bardziej aromatyczny i pełen wartości odżywczych. Odcinamy delikatne i kruche łebki szparagów. Dodamy je pod koniec gotowania sosu, żeby się nie rozgotowały.

Przygotowane łodygi tniemy w 4-centymetroe słupki, dusimy na oleju kokosowym z czosnkiem, posiekanym drobno lubczykiem, pieprzem i solą 4 minuty, zalewamy wodą lub bulionem (Bulion szczęścia) i gotujemy pod przykryciem, aż będą na wpół miękkie. Dorzucamy łebki i dusimy jeszcze parę minut. Zdejmujemy z ognia. W tym czasie tniemy na cienkie talarki końcówki szparagów, gotujemy ok. 10 minut pod przykryciem do miękkości z bulionem lub wodą (jeśli trzeba, odrobinę solimy). Po ugotowaniu i przestudzeniu blendujemy i całość przecieramy przez gęste stalowe sitko, by pozbyć się twardych włókien. Wlewamy szparagowy przecier do szparagów, dodajemy utartą w moździerzu chia i gotujemy wszystko bez przykrywki na większym ogniu, by zredukować płyn i uzyskać gęsty sos. Wlewamy go do gorącego makaronu. Mieszamy delikatnie i podajemy. Możemy z surówką, ale szparagi raczej nie wymagają dodatków. Najlepiej jeść je w prostej postaci.

PORADY PANA BULIONIKA

  1. Najlepiej, kiedy po ugotowaniu i odcedzeniu makaronu zostawcie trochę wody na dnie garnka. Kiedy dodacie sos, łatwiej dzięki niej oblepi tagliatelle.
  2. Pan Bulionik kupuje lubczyk całymi pęczkami latem (już od czerwca), dodaje go do wielu potraw, ale przede wszystkim mrozi. Niektórzy radzą, by twarde listki zioła najpierw po umyciu sparzyć, posiekać i zamrozić. Pan Bulionik mrozi w słoikach drobno pocięte liście bez parzenia. Do Bulionu szczęścia i innych dań jak znalazł.
  3. Aby ususzyć zioło, należy wyrwać łodygi wraz z liśćmi, zanim roślina zacznie kwitnąć. Łodygi wieszamy w ciepłym, suchym, przewiewnym oraz zacienionym miejscu. Kiedy są suche, obrywamy liście i przechowujemy je w szczelnie zamkniętym pojemniku, żeby aromat nie wywietrzał. Koniecznie z dala od światła i słońca.
  4. Można też suszyć nasiona i pocięty korzeń lubczyku. Nasiona zbiera się późnym latem. Najlepiej obciąć owocujące łodygi, kiedy stają się brązowe. Umieszczamy główki nasienne w papierowych torebkach lub wieszamy łodygi do góry nogami nad rozłożoną ściereczką. Suche nasiona przechowujemy w szczelnie zamkniętych słojach. Podobnie jak susz z liści – z dala od słońca.
  5. Pan Bulionik, by zachować klarowność bulionu i jego aromat, specjalnie mrozi same łodygi lubczyku, a osobno pocięte liście. Łodygi są świetne i aromatyczne do wywaru lub zup, a liście do potraw z roślin strączkowych, mięsa wolno pieczonego, kurczaka ekologicznego, sałatek, surówek. Pamiętajcie, nic nie marnujemy. Nie wyrzucamy ani końcówek ze szparagów, ani łodyg lubczyku.

 

Tekst powstał na podstawie blogów i portali:

http://www.swiatkwiatow.pl/fzdjecia/poradnik/300x300/1377692580.jpgwww.swiatkwiatow.pl/

 

http://website-thumbnails.informer.com/thumbnails/280x202/p/przyprawowy.pl.pngwww.przyprawowy.pl/

 

https://s-media-cache-ak0.pinimg.com/136x136/8d/44/d3/8d44d38cec783563e1b6ac82a5391e0c.jpgpl.herbs2000.com/

 

wieszcozjesz.blogspot.com

 

Brak komentarzy til "Tagliatelle z lubczykiem i szparagami"

    Odpowiedz

    Twój adres email nie będzie opublikowany