Już pisałam o tym, że zdecydowana większość kalorii w naszej diecie powinna pochodzić z dobrego tłuszczu (i białka), a nie z cukru. Organizm potrzebuje tłuszczów nasyconych i nienasyconych (nierafinowanych oliwy z pierwszego tłoczenia, oleju z lnu, z orzechów włoskich, ostropestu, czarnuszki itp.) w jak najbardziej naturalnej postaci. Bo wspomagają one przyswajanie witamin A, D, E i K, regulują trawienie i… spowalniają uwalnianie cukru. Na przykład jeśli jemy warzywa wysokoskrobiowe (gotowane buraki, pieczoną dynię), koniecznie dodawajmy do nich stołową łyżkę ghee lub oleju kokosowego i trochę białka, bo obniżają indeks glikemiczny skrobiowych (czyli poziom cukru). A to dobra wiadomość dla wszystkich, ale zwłaszcza dla chorych immunologicznie – na hashimoto lub stwardnienie rozsiane – i zrzucających wagę. Ucieszy was pewnie fakt, że ghee jest lecznicze. Zaprowadzi porządek w naszej gospodarce hormonalnej, zapobiegnie alzheimerowi. Zawarty w nim kwas masłowy działa przeciwwirusowo i przeciwnowotworowo. W gabinetach spa wykonuje się też zabiegi kąpieli oczu w ciepłym klarowanym maśle, które likwiduje zmęczenie oka, wzmacnia nerw wzrokowy. Okazuje się, że jest też świetnym naturalnym kosmetykiem. Ja smaruję twarz i ciało olejem kokosowym, ale dlaczego by nie spróbować masła klarowanego. Zmarszczkami, cieniami i workami (zwanymi balkonami) pod oczami też się zajmie. A więc do dzieła!
Składniki na ok. 750 ml (3/4 litra) masła ghee:
garnek z grubym dnem lub szklany
5 kostek dobrej jakości niesolonego masła ekstra (ponad 80 proc. tłuszczu)
- 10 łyżek zimnej przegotowanej wody
Czas przygotowania: ok. 2 godzin
Wykonanie:
Kroimy masło w sporą kostkę, zalewamy wodą, płuczemy i ją wylewamy. Powtarzamy czynność trzy razy. To wstępne pozbycie się nieczystości i chemii. Następnie topimy je w garnku, ale nie dopuszczamy do zagotowania. Zmniejszamy płomień, wlewamy trzy łyżki wody. Na wierzchu i na dnie zacznie się zbierać piana białkowa i szumowiny, które delikatnie zbieramy małym sitkiem stalowym. Po godzinie znów dolewamy trzy łyżki wody i powtarzamy czynności, ciągle podgrzewając masło. Na końcu też jeszcze wlewamy trzy łyżki wody. Kończymy klarowanie, kiedy uzyskamy złoty płyn i zdejmiemy całą pianę. Na dnie jeszcze się zbierze, dlatego zestawiamy garnek z ognia, studzimy i delikatnie letnie przelewamy do słoiczków tak, by nie dostała się do czystego tłuszczu szumowina. My przechowujemy masło w lodówce.
PORADY PANA BULIONIKA
- Potrzebujemy masła najlepszej jakości, droższego, bez domieszek innych olejów, nie używajmy żadnych miksów. Wtedy klarowane masło też będzie dobrej jakości.
- Podgrzewamy ghee na maleńkim ogniu, ponieważ białko łatwo się przypala. Masło ma wtedy gorzkawy, a nie orzechowy, delikatny posmak.
- Pan Bulionik dodaje wodę do klarowania, bo ona absorbuje wszystkie nieczystości. Cząsteczki lecą do niej jak muchy na lep.
- Ghee możecie dodawać do jajecznicy, grzybów, do gotowania kasz, warzyw. Wszelkie ciasta, zwłaszcza bezglutenowa szarlotka (przepis niebawem), smakują wyśmienicie na takim masełku.
- Można też przyrządzić masło garni – tak samo, tylko nie dodając do klarowania wody. Trochę wygodniejszy i szybszy sposób.
Brak komentarzy til "Złote masło ghee"