Korzenny dżem śliwkowy bez cukru

 Zwykle unikam surowych owoców, ale latem, kiedy bardziej potrzeba mojemu organizmowi lekkich posiłków i słodyczy, pozwalam sobie sezonowo na melona, wiśnie, czereśnie, porzeczki czarne, agrest, maliny, morele. Późnym latem i jesienią, gdy zaczyna się sezon na śliwki, jak opętana smażę dżemy bez cukru, za to z dużą ilością korzennych przypraw: cynamonu, kardamonu, imbiru, mielonych goździków. Ale z surowymi owocami jednak uważam, tylko kilka co dwa, trzy dni. Bo śliwki nie każdemu służą i nie dla każdego są wskazane. Chorzy na hashimoto, insulinooporność, cierpiący na choroby zapalne jelit, SIBO powinni na te owoce uważać.

Wolna fruktoza, wolna glukoza i sacharoza, trzy cukry proste, znajdziemy w owocach. W różnych proporcjach w zależności od ich gatunku. W wyniku trawienia organizm dokładnie do takich cukrów rozkłada też cukier biały czy syrop glukozowo-fruktozowy. Są owoce zawierające niemal tylko fruktozę albo samą glukozę lub pół na pół czy sporo sacharozy. W cukrze białym skład jest stały – 50 proc. glukozy i 50 proc. fruktozy. Nasz organizm traktuje glukozę lub fruktozę z owoców tak samo i tak samo ją metabolizuje jak cząsteczki z białego cukru (sacharozy). Ale na tym kończą się podobieństwa.

  1. Owoce mają znacznie mniej cukru niż łyżka cukru.
  2. Indeks glikemiczny owoców jest zawsze niższy niż cukru białego, natomiast ładunek glikemiczny (indeks standaryzowany do zwyczajowej porcji) znacznie mniejszy niż w żywności wysoko przetworzonej, zawierającej ukryty cukier (keczup, musztarda, majonez, batony słodkie, płatki kukurydziane, sosy gotowe). Dlatego wchłonięcie cukru z owoców zajmuje znacznie więcej czasu niż wchłonięcie cukru białego.
  3. Owoce to nie puste kalorie, ale witaminy, minerały, fitozwiązki (antyoksydanty), sporo błonnika. Kiedy jesteście bardzo głodni, zjedzenie banana czy jabłko, na jakiś czas na pewno się nasycicie. Banan nie jest wskazany dla insulinoopornych. Niestety, batonik to oprócz pustych kalorii, które nie oszukają głodu, także chemiczne dodatki, tłuszcze trans itp.

Niektórzy mogą jeść owoce w większych ilościach, inni wcale, ponieważ nie metabolizują fruktozy, a część osób najlepiej znosi nieznaczne porcje raz na dzień lub co kilka dni. Zasada jest prosta jak zawsze – obserwujcie swój organizm i dostosujcie porcje owoców do jego potrzeb.

Lecznicze śliwki

Wszystkie gatunki śliwek mają podobne wartości odżywcze, ale różnią się ilością kalorii. W 100 g świeżych znajdziemy niewiele, bo około 46 kcal, suszone zawierają aż 267 kcal w 100 g. Ale te ostatnie są też cenniejsze dla naszego organizmu, bo wysuszone stają się ekstraktem, esencją witaminy A, błonnika, żelaza i fosforu i mają ich znacznie więcej niż świeże. Niski indeks glikemiczny świeżych owoców, który wynosi 24, oraz błonnik sprawiają, że mogą je spożywać nawet cukrzycy, osoby z insulinoopornością (oczywiście, w rozsądnych i dostosowanych indywidualnie do organizmu porcjach). Suszone śliwki (naturalnie, nie gotowe paczkowane, bo zawierają cukier biały i siarczany) w małych dziennych dawkach (kilka dziennie) świetnie sprawdzają się jako środek regulujący metabolizm, pomocny przy odchudzaniu u osób otyłych, cierpiących ma zaparcia.

Świeże śliwki traktuje się jako przeciwutleniacze, mimo że nie grzeszą imponującą ilością witaminy C. Za to obfitują w witaminę A i rzadko występującą w owocach witaminę E. Zawierają też tak ważne składniki mineralne jak potas, żelazo, magnez, wapń i fosfor. Mają sporo witamin z grupy B, dlatego od wieków cieszą się opinią owoców wpływających kojąco na układ nerwowy i poprawiających samopoczucie. Działanie antyoksydacyjne wzmagają w śliwkach, szczególnie w ich ciemnych odmianach, polifenole, w tym katechiny i kwas chlorogenowy. Dzięki tym związkom dieta obfitująca w śliwki wpływa antynowotworowo oraz przeciwmiażdżycowo.

Śliwki w chorobach zapalnych jelit

W dużym uproszczeniu jedna grupa chorych na hashimoto zmaga się z insulinoopornością, często otyłością, która nie ma nic wspólnego z obżeraniem się. Druga liczna grupa hahsimotowców (ja do niej należę) cierpi na choroby zapalenia jelit, często o podłożu immunologicznym (np. zespół jelita drażliwego, SIBO). Jeszcze inni nie mają żadnych gastrycznych objawów, tylko przeciwciała im szaleją. Takim osobom mogą nie pomóc ani protokół autoimmunologiczny, ani inne diety (np. FODMAP). Ja zalecałabym im jednak dietę paleo.

Nie istnieje więc jednoznaczna odpowiedź na pytanie: Czy śliwki są wskazane w chorobie hashimoto?

Podstawowym składnikiem tych wspaniałych owoców jest błonnik (pektyny). Śliwki w porównaniu z innymi owocami zawierają go bardzo dużo. Dla tych z otyłością i zaparciami przy hashimoto śliwki są zbawienne, doskonale regulują przemianę materii. Ale też są osoby, którym i one nie pomagają.

Za to chorzy na hashimoto z chorobami zapalnymi jelit (Chrobą Leśniowskiego-Crohna, celiakią, ale najczęściej z zespołem jelita drażliwego, SIBO) powinni albo na jakiś czas zupełnie zrezygnować ze śliwek, albo ograniczyć ich spożycie. Chorzy w takich przypadkach zmagają się ze wzmożoną perystaltyką jelit, częstymi biegunkami oraz bólami brzucha. Im śliwki nie służą. Właściwości przeczyszczające tych owoców są niewskazane i raczej przyczynią się do podrażnienia jelit. Kiedy zaleczycie stan zapalny jelit, możecie stopniowo wprowadzać do menu po jednej, dwie śliwki świeże lub suszone np. co cztery dni i obserwować, jak organizm reaguje.

Mój organizm znacznie lepiej też znosi owoce w postaci duszonych dżemów bez cukru lub w formie pieczonej.

Składniki na ok. 7 słoików (po 350 ml):

6-7 kg śliwek węgierek lub innych dostępnych na targu nadających się na przetwory

2 łyżeczki mielonego cynamonu

1 łyżeczka mielonego imbiru

1/2 łyżeczki mielonego kardamonu (jeśli jesteście na protokole autoimmunologicznym, nie stosujcie kardamonu)

1/3 łyżeczki mielonych goździków

Czas przygotowania: 40 minut (dodatkowo ok. 5 godzin gotowania dżemu)

 

Wykonanie:

Najprostsze na świecie. Dokładnie myjemy każdą śliwkę. Owoce przekrawamy na pół i wyciągamy pestki. Możemy też pokroić je na drobniejsze kawałki, żeby szybciej rozpadły się podczas duszenia. Śliwki są same w sobie kaloryczne i słodkie, więc już nie dodaję do nich miodu, ale jeśli dżem wyda Wam się za kwaśny, możecie udusić śliwki z 1/2 szklanki miodu (na protokole autoimmunologicznym go nie dodawajcie). Kiedy dżem stanie się gęsty (o konsystencji decydujecie sami, dłużej lub krócej gotując), studzimy, wkładamy do słoiczków, zakręcamy i zagotowujemy je, a następnie przez 15 minut gotujemy na średnim ogniu. Uważamy, żeby nie bulgotały za mocno. Wyciągamy gorące słoiki z wody, oczywiście, w silikonowych rękawicach, ostrożnie dokręcamy wieczka, stawiamy do góry dnem na desce i przykrywamy ściereczką lub ręcznikiem. Kiedy ostygną, odwracamy. Przechowujemy w piwnicy lub spiżarni.

Najsmaczniejszy jest z naleśnikami galettes, placuszkami gryczanymi, placuszkami z dyni hokkaido.

 

Korzystałam z portali:

http://www.poradnikzdrowie.pl/zywienie/co-jesz/Sliwki-wartosc-odzywcza-odmiany-zastosowanie-suszenie_33951.html

http://www.naturalneoczyszczanie.pl/2017/07/wlasciwosci-zdrowotne-sliwek/

http://www.tarczycahashimoto.pl/blog/protok-autoimmunologiczny

http://www.poradnikzdrowie.pl/diety/odchudzajace/dieta-ubogoresztkowa-na-choroby-zapalne-jelit-na-czym-polega_41988.html

Brak komentarzy til "Korzenny dżem śliwkowy bez cukru"

    Odpowiedz

    Twój adres email nie będzie opublikowany